niedziela, 15 listopada 2015

One-Shot HanaKuro KnB - Nowy szablon

Ohayo !

Tak oto właśnie dzisiaj pojawił się nowy szablon:::::: Oczywiście wiadomo, do kogo::::: Od Nessy ::::: Taaa Daa:::: Czyż nie jest cudowny? *^*

Ten szablon jest na okres świąteczny, piszcie co o nim sądzicie bo mi się bardzo podoba!!! 
Trochę mi zajęło napisanie tego ale myślę, że nie wyszedł najgorzej, oczywiście nie przepadam za tym paringiem więc nie oczekujcie nie wiadomo czego ;-; ale starałam się to najważniejsze ^^ 



Specjalny wyczekiwany One-Shot dla Aiko

Ps. Gomene, że tak długo musiałaś czekać;-;


„Zmiana"

HanaKuro
  Był chłodny wieczór, tak około 18 wtedy właśnie wyszedł z przedszkola chłopak o niebieskich włosach. Szybkim krokiem wybierał się do centrum handlowego, ponieważ jego przyjaciel Murasakibara miał za kilka godzin urodziny. Najlepszym upominkiem byłyby słodkości, jednakże  Kuroko postanowił wybrać coś bardziej oryginalnego. Gdy znalazł się już w centrum, nie bardzo wiedział gdzie ma się udać, aczkolwiek nogi go same poprowadziły.  Mijał dużo sklepów, ale nic w nich nie przykuło jego uwagi, właściwie to tracił już nadzieje, że znajdzie coś zaskakującego. Tetsuya wreszcie się zatrzymał, ujrzał potężne ciemne drzwi z napisem: „Wszystko dla wszystkich, Zapraszamy”. Może nie było w tym nic takiego magicznego, jednak serce podpowiadało mu, że właśnie tam mu się coś spodoba.
Otworzył je z trudem, co tam zobaczył: ściany w kolorze ciemnego glona, obrazy w smutnej tonacji, ciężki czarny żyrandol ogólnie rzecz biorąc to szary klimat, to jeszcze dało się zrozumieć, ale asortyment, który się tu znajdował tyle stylów ile tu było to chyba jeszcze nie widział na przykład ubrania dla punków, gotyków czy Lolity. Napis nie kłamał, tutaj na pewno coś wybierze. 
Podszedł do wieszaków, na którym znajdowały się rzeczy z karteczką: Sweats- Men. 
Nie wiedzieć czemu chciał kupić jakąś bluzkę z tego stylu. Ciężko wyobrazić sobie Atsuhiego bez słodyczy, więc chciał jakoś to podkreślić. Trudno było coś takiego znaleźć, bo nie jest on najmniejszych rozmiarów, a na wieszakach większość było zaprojektowane bardziej na budowę Kuroko czy na Kise, niż na niego. Jako, iż był w sklepie to postanowił wybrać coś dla siebie, ostatnio dostał podwyżkę z praccy, więc czemu nie?
Skierował się na dział: Artist- Men.
Były tam różne rzeczy: koszulki z ręcznymi rysunkami, napisami i wiele innych. 
Przeszukując, co raz głębiej znalazł kilka rzeczy dla siebie, po czym poszedł do przymierzalni. Wszedł do jednej i zasunął krwisto czerwoną zasłonę, już miał ściągnąć ubranie, gdy usłyszał znajomy głos:

- No hej, ej, jaki ty chcesz ten prezent dla niego… No dobra spróbuję coś wybrać… Pa –

Ten charakterystyczny głos to rozpozna wszędzie, nawet na drugim końcu świata. To była ta osoba, przez która właśnie Kiyoshi  został brutalnie sfaulowany.
 Przez jego drużynę, którą kierował Teppei  nabawił się kontuzji kolana, pewnie teraz uśmiecha się arogancko i szuka swoich „ofiar” w sklepie. Nie ważne czy ich zna czy może to osoby, których pierwszy raz widzi to i tak będzie chciał zobaczyć jak cierpią. Jego tok myślenia daje dużo do myślenia czy on jest zdrowy psychicznie, najlepiej by było gdyby nie zauważył Tetsuyi, bo inaczej może się to źle skończyć. Niebiesko włosy lekko wychylił się żeby ujrzeć Makoto, jego sylwetka dużo się nie zmieniła od czasów licealnych tak samo jak i uśmiech – Sadystyczny.
 Odwrócił wzrok żeby nie spotkać tych przerażająco, zimnych, piwnych oczu, szybko schował się w głąb swojej przebieralni, postanowił w końcu przymierzyć swoje wybrane rzeczy.  Najpierw założył turkusowy T-Shirt z obrazkiem w kształcie pandy, zrobił kwąsną minę i odłożył na bok. 
Podejście numer, 2 czyli czarna bluzka, rękawy ¾ z napisem: „Vanilla + Ja = Skomplikowany związek. Ta mu się bardzo spodobało, już wiedział, że właśnie w tej pójdzie na imprezę. Gdy już miał zakładać ostatnią rzecz, ktoś rozsunął zasłonę na oścież tak jakby niby nic:

- Cześć widzę, że ktoś tu przyszedł na zakupy – Oczywiście właścicielem głosu był Hanamiaya, 
patrzył się na niego uśmiechnięty.

- Hej no wiesz jestem w przebieralni to chyba chcę coś kupić – Odpowiedział Kuroko nakładając na 
siebie czerwoną koszulkę z, dekoltem” w serek.  Udawał, że jakoś zbytnio się nim nie przejmował, tak przynajmniej miało to wyglądać.

- Ależ ty oschły, wiesz ładnie Ci w tym – Ciemno włosy wszedł do jego kabiny zasuwając ją dokładnie, nie wiedzieć, dlaczego ale jakoś chciał coś wypróbować, a raczej kogoś.

- Wiesz czy mógłbyś wyjść, jakoś nie pamiętam żebym Cię tu zapraszał – Spokój, który był w nim zanikał z minuty na minutę, ta sytuacja jest dla niego bardzo dziwna, ale nie może dać po sobie tego poznać, wtedy byłoby najgorszą opcją w tej chwili.

-, Ale ciebie nikt nie pytał o zdanie – Jego ton głosu momentalnie się zmienił na sadystyczny można by powiedzieć taki, kiedy Akashi mówił coś do Aomine, że ma coś zrobić.

Jego uśmiech dalej nie znikał z twarzy, wręcz przeciwnie bardzo mu się ta sytuacja podobała.
Pewnym krokiem zbliżał się w kierunku jasno włosego, ten przerażony cofał się żeby jakoś się uwolnić. Niestety nie miał już żadnej innej drogi ucieczki chyba, ze przebiec pod nogami, ale to byłoby raczej nie możliwe. Tych dwoje dzieło niemal kilka centymetrów, ciemno włosy już był w strefie jego przestrzeni osobistej, ale Testu nic nie mógł na to poradzić. Gdy Makato silnie objął go w pasie, Kuroko zaczął się szarpać, rzucać i nawet krzyczeć, ale on go uciszył szybkim pocałunkiem:

-, Jeśli będziesz krzyczał to będzie gorzej – Powiedział, po czym szybko ściągnął z chłopaka czerwoną koszulkę:
 - Chyba nie chcemy, żeby się pobrudziła, prawda -  

Pan przedszkolanka nic odpowiedział tylko pokiwał twierdząco głową, tak bardzo chciałby się uwolnić, lecz jest za słaby, czemu taki pech go spotyka. To uczucie, gdy ktoś robi takie rzeczy, a ty nic nie możesz zrobić tylko stoisz i się patrzysz, wbijał wzrok w zasłonę tylko to mu jedynie pozostało, jeśli miałby wybierać to już wolałby żeby został pobity czy trafił do szpitala niż to. Dlaczego ludzie tak się zachowują, to jest jakieś hobby jak można bawić się czyimś nieszczęściem, czerpać z tego przyjemność, dlaczego ludzie są tak nie zrozumiali?
Mężczyzna zaczął błądzić po ciele niższego, następnie dochodziły do tego pocałunki z każdą chwilą coraz głębsze. Można by powiedzieć, że okazywane one były z czułości, czy może w końcu zaczął coś czuć czy tylko dalej to jest jego chora zabawa. Były zawodnik Seirin na każdą z tych pieszczot reagował bardzo dziwnie, z jednej strony to uczucie, które się pojawiło można by powiedzieć, że było w przyjemne, aczkolwiek czy człowiek, który wyrządził tyle zła jego przyjaciołom i wielu innym może coś poczuć.
W tej chwili obaj całowali się namiętnie zapominając o otaczającym ich świecie, już nie było ważne, kto jest kim.
Makoto czuł się groteskowo, miał tysiąc przemyśleń w głowie, ale wszystkie dotyczyły tylko jednego chłopaka, już nie było dla niego ważne czy zobaczy cierpienie ludzi czy skrzywdzi kogoś:

- Tetsya, wiesz to uczucie, które jest we mnie to chyba najcudowniejsze niż ból czy cierpienie  –

Wyznał mu chyba najmilsza rzecz, jaką umiał w stanie powiedzieć, musnął wargami go po raz ostatni i już chciał wyjść gdyby nie niebiesko włosy, przytulił się do jego pleców i oznajmił:

- I niech już tak pozostanie… - Uśmiechnął się lekko, na początku myślał, że to może się tragicznie skończyć, a teraz jest szczęśliwy z takiego obrotu spraw.

Już sam w przebieralnie, ubrał się i poszedł odwiesić ubranie na wieszak. Gdzieś w środku coś mu kazało poszukać wzrokiem wiadomo, kogo ale niestety nigdzie go nie było. Ten dzień był tak zwariowany, że sam nie mógł uwierzyć, co się dzisiaj działo.
Już miał iść zapłacić, gdy coś mu „przeleciało” przed oczami, cofnął się o kilka kroków i dostrzegł to…
Bluzka o rozmiarze L z czarnym napisem: „Sweats Monster” w kolorze fiołkowym, no po prostu idealnie, właśnie o takiej bluzce wymarzył sobie dla Atsuhiego. Ekspresowym ruchem wziął ją z półki, żeby nikt mu przypadkiem jej nie wziął i pognał do kasy. Z jego wypłaty trochę ubyło, za to ma coś dla siebie i dla solenizanta.
Nie miał już za dużo czasu, więc wyszedł z galerii i skierował się do domu. Podczas powrotu dalej rozmyślał o tym, co się wydarzyło: to zachowanie, oczy, uśmiech  to wszystko wyglądało jak w geście życzliwym, to nie był ten sam człowiek, którego widział w liceum.

Szybko przebrał się w czerwoną bluzkę, miał dylemat, którą założyć, ale w końcu ubrał tą, ponieważ przypomniały mi się słowa: - Ładnie Ci w tym –
I tak o to właśnie wyszedł z małą paczuszką do domu Murasakibary i Himuro.
Może jego outfit nie był zbyt stosowny na tą pogodę, ale nie już czasu żeby się nad tym zastanawiać.
Dochodził już do domu o średniej wielkości w kolorze dojrzałej brzoskwini, zadzwonił dzwonkiem i czekał na znak.

Po chwili brama się otworzyła, a przed nią czekał już fioletowo włosy:
- Kuro-chin jesteś, nareszcie! – Uśmiechnął się i zaprowadził gościa do przedpokoju.

- Gomen. Proszę, a to z okazji urodzin. – Odwzajemnił tym samym gestem, podając upominek.

- Oh, arigatou, ale nie musiałeś, chodź do reszty tylko na ciebie czekaliśmy! – Wykrzyczał w stronę siedzących byłych koszykarzy.

Gdy zobaczył całe Kiseki no Sedai i wiele innych, to już mu się zrobiło cieplej na sercu, ale jak ujrzał Makato to mało, co się nie przewrócił. Siedział tak spokojnie, jego wzrok był skupiony tylko na nim.
Ucieszyło go, że znowu może go spotkać, rozebrał się i usiadł obok niego na kanapie, ten nic nie mówił tylko pocałował delikatnie usta niebiesko włosego.
Nikt raczej tego nie zauważył, bo ilość promilów u większości, dopisywała w najlepsze.