czwartek, 29 października 2015

Cio ja mam robić......;-;......?

   

  No tak jak już wiecie to wena mi czasami dopisuję, a czasami nie...
Więc z moim zapałem do pracy jest ciężko coś napisać i właśnie dlatego was proszę żebyście to właśnie wy macie wybrać co mam napisać lub jakie opowiadanie dokończyć  ;-; Tak myślę nad zimną szablonu bloga no jakoś tak nudno i może coś w świątecznym stylu albo sylwestrowym. Jeszcze nie wiem ale możecie mi pomóc doradzić i mam nadzieje, że będzie was coarz więcej bo wydaję mi się, moich koffanych czytelników jest coraz mniej. 
No i chciałabym sie pochwalić moja nową zdobyczą SEBASTIANEM <3 #MyLove No moge powiedzieć, że troszkę za niego dałam ale co tam, czego się nie robi żeby być szczęśliwym!!!


niedziela, 18 października 2015

"Bo w życie najważniejsz jest osoba, która cię kocha" Rozdział 3


       
Anime: Haikyuu

Paring: Tsukishima x Yamaguchi


P.S 
* - to Aiko ( czyli z punktu widzenia Yamaguchiego 
Puste - to ja ( czyli punkt widzenia Tsukishimy ) 



 Rozdział 3

        *Yamaguchi obudził się w szpitalu. Nie wiedział co się stał, odrobinę się wystraszył, ale nie mógł się ruszyć. Na twarzy miał maskę tlenową. Był również podpięty do kroplówki*

 Później było już tylko gorzej... Wezwał taksówkę i pojechał do szpitala. Po kilku minutach dowiedział  się w której sali jest. Powiedzieli że na końcu po lewej, ale niestety nie mógł do niego dostać, bo nie był jeszcze gotowy na przyjęcie gości.
 Usiadł więc na krześle i czekał, już nie wiedział, co myśleć zrobiło mu się smutno, że to wszystko przez niego…Gdybym tylko tak nie krzyczał ~myślał Tsukki zaczął szlochać, ale niego zamienił się to w płacz.  Po jakimś czasie przyszła całe Karasuno i musiało zobaczyć blondyna w takim stanie.
Trener rozmawiał z lekarzem, a zawodnicy nie wiedzieli jak się zachować, więc stali jak wryci.

//Kageyama//: *Podszedł do Kei'a. Spojrzał mu w oczy*
  -Ej Tsukishima, co się stało?

//T//: Yamaguchi jest w szpitalu matole! Nie słyszałeś?

//K//: Tyle zdążyłem obczaić, gnojku...

//Lekarz/:, Który z was to...Tsuki, hm? *Spytał doktor rozglądając się*

// T // : Emm...etto to ja?

//L//: Yamaguchi wciąż powtarza Twoje imię. Możesz do niego na chwilę wejść.

//T// - Hai oczywiście  –

//L//: -W takim razie chodź ze mną - *Powiedział doktor i zaprowadził blondyna do sali, w której leżał czarnowłosy. Nie wyglądał najlepiej. Oczy podkrążone, skóra aż nazbyt blada...Do tego te kroplówki i maska tlenowa..*

//Y//: *Przeniósł wzrok na lekarza, a potem na blondyna. Chciał się jakoś podnieść do pozycji siedzącej, ale nie było mu to dane*
 -T-Tsuki...-
 
  Lekarz zaprowadził jasnowłosego do sali. Gdy wchodził do pomieszczenia już mu się robiło słabo. Te wszystkie łóżka tego samego koloru, ściany pomalowano na charakterystyczny kolor, zero jakiegoś takiego ciepłego obrazu czy nawet kolor innej pościeli dużo by zmienił. Tsukishima nienawidził szpitali, ponieważ zmarła tam jego mama, gdy zaczął chodzi do gimnazjum. Po jej śmierci wszystko w życiu blondyna się zmieniło, ojciec stał całkiem innym człowiekiem obwiniał syna za śmierć jego zony. Oczywiście blondyn był kiedyś całkiem innym człowiekiem śmiał się, uśmiechał się i był miły dla wszystkich, ale co śmierć robi z człowiekiem, nie trudno się dziwić, że nie umie pokazywać emocji tak jak kiedyś. Gdy poszedł do gimnazjum nikogo nie znał, ale jakoś mu się udało zdobyć przyjaciela jest nim właśnie Yamaguchi niestety kilka dni potem umarła mama blondyna i przeszedł przemianę, ale on dalej był jego przyjacielem i za to właśnie go podziwiał. Jak zobaczył przyjaciela jak wygląda to przez chwilę przestał na chwile oddychać i po zaczął cicho płakać.    To była wyłącznie moja wina, że teraz tu jest ~Myślał blondyn:

- Gomen to wszystko przeze mnie... – Powiedział

-T-Tsuki proszę...N-nie mów tak...To nie przez Ciebie...

*Przymknął na chwilę powieki i z trudem złapał kolejną dawkę powietrza. Nie było mu łatwo, do tego...blondyn znowu płakał, a ciemnowłosy nie lubił oglądać jego zapłakanej twarzy, jemu wtedy też robiło się smutno. Jak zwykle przeżywał wszystko dużo bardziej niż jego przyjaciel. Za każdym razem starał się mu jakoś pomóc, ale nie potrafił...A teraz? W tej sytuacji w ogóle nie wiedział, co mógłby zrobić...Nie mógł za wiele, w końcu był podpięty do kroplówki*

- Nie, Yama - chin, bo gdybym cię nie zaprosił do czajniczka to się nic nie stało, nie zdenerwowałbyś, ale chciałem cię zaprosić, ponieważ bardzo mi na tobie zależy i właśnie tobie chciałem pokazać to miejsce. Ciężko mi trochę o tym mówić, ale teraz nie mam wyboru, jesteś wyjątkowy, jesteś...Niesamowity, dlatego, że wytrzymujesz z takim idiota jak ja i cały czas się śmiejesz i uśmiechasz cieszy mnie to bardzo mnie to cieszy. Podziwiam cię za wszystko, że od naszego pierwszego spotkania jesteś ze mną aż do teraz i nie jesteś dla mnie zwykłym przyjacielem uważam cię za kogoś więcej...- 
  W końcu to powiedział, co chciał zrobić już dawno, ale nie mógł się przełamać teraz już nie było odwrotu. Lekarza już już nie było jak blondyn zaczął swój monolog postanowił się ulotnić.
To był chyba odpowiedni moment~Pomyślał

*Yamaguchi nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Nie spodziewał się czegoś takiego. Tsuki...Tsuki powiedział, że jest dla niego kimś więcej nic przyjacielem...Super przyjacielem? A może...Niemożliwe...*

-...C-co chcesz przez to..P-powiedzieć...?

No, co by mógł przez to powiedzieć.   - Noo...Kocham cię Yama-chin -
 Powiedział jak najciszej umiał i spuścił głowę w dół. Czekał aż jakoś zareaguje czy może go wyśmieje...

*Przez chwilę nic nie mówiąc, z trudem podniósł się do pozycji siedzącej. Spojrzał na blondyna, do oczu napłynęły mu łzy, które po chwili spłynęły po policzkach.
 "To się nazywa mieć szczęście.." -Pomyślał*

- Wiesz, jeśli ymm...Jakby to powiedzieć, jeśli no chcesz żebym poszedł to powiedz, nie za bardzo wiem, co robić... -
Nie zbyt wiedział, co powiedzieć, bo przed chwilą wyznał mu miłość, więc jest trochę zakłopotany...
*Lekko się uśmiechnął*

-T-Tsuki...Ja...Ja też Cię kocham! -

*Krzyknął i zacisnął powieki. Nie wiedział jak Tsukishima na to zareaguje. Miał wrażenie, że jego uczucia nie zostaną odwzajemnione...A tu proszę. Nie potrafił zrobić nic więcej, jak tylko płakać, lecz ze szczęścia. Był tak szczęśliwy..*

Blondyn ni mógł uwierzyć, że teraz pomiędzy nim, a czarnowłosym może się coś zmienić, był w szoku reakcją Yama - china, ale cieszył się z tego. Jakoś zrobiło mu się ciepło na sercu, że wreszcie będzie mógł z nim szczerze porozmawiać.

- Hej...już dobrze nie płacz już...- Przytulił go i zaczął gładzic go po plecach.

-T-Tsuki...-

*W dalszym ciągu cicho popłakując spuścił głowę w dół. Ucieszył się. Bardzo. Ale to że z każdą chwilą czuł się coraz gorzej nie pomagało mu się cieszyć tak bardzo jak by tego chciał.*

Gdy tak siedzieli wtuleni w siebie, blondyn zaczął się zastanawiać, co robi w tym czasie drużyna? Bardzo go to zastanawiało, ale jakoś nie chciał żeby przerwać tą cudowną chwile:

- ... Ciii..- Dalej gładził go po plecach, chyba go to uspokajało, bo blondyna na pewno.

*Wtulił się w blondyna, odrobinę uspokojony. Twarz miał zaczerwienioną. Zarówno od płaczu jak i od wysokiej temperatury.*
-...A o-obóz...?

- Ymm no za bardzo to wiem, co wymyślili, ale wszyscy czekają na korytarzu, chcesz ich zobaczyć?-
Tak ciekawe, co z obozem, raczej na niego pojadą, ale Yamaguchi tak szybko nie wypiszą, więc blondyn tez pewnie zostanie.

-T-tak...- *Pokiwał głową, po czym przymknął powieki. Uśmiechnął się delikatnie, spojrzał na Tsukishimę*

-...J-ja...tak się cieszę..-

- Wiesz męczyło mnie to od dłuższego czasu, a dzisiaj był idealny moment nieprawdaż? Dobra to pójdę ich zawołać okey? –

-O-okej..- *Kiedy blondyn wyszedł z sali, aby zaprosić drużynę, on  przeniósł wzrok w górę. Po chwili do sali wparował aż nazbyt głośny rudzielec*

//H//: Yamaguchi! Jak się czujesz?!

//K//: Ej matole, zamknij jadaczkę!
*Krzyknął Kageyama uderzając niższego chłopaka w głowę*

//H//: A Tobie to niby można krzyczeć, tak?!

//Y//: *Zaśmiał się cicho pod nosem i spojrzał na przyjaciół*

Zwołał całe Karasuno żeby poszło przywitać Yama-china. Oczywiście jak to Hinata darł się jak głupi, ale czarnowłosego to chyba ucieszyło. Gdy wszyscy przyszli postanowił się oddalić i stanąć przy ścianie.

//Suga//: Yamaguchi, jak się czujesz?

//Y//: A-ano..Chyba wszystko w porządku..*Uśmiechnął się lekko. Skłamał. Nie chciał martwić swoich przyjaciół*

//Trener// - Na pewno? Bo coś kiepsko z tobą –

//Y//: E-etto...*Spojrzał w bok. Przez chwilę nic nie mówiąc, próbował wymyślić, co mógłby powiedzieć* T-troszkę mnie głowa boli...I brzuch.,. A-ale nic poza tym..

Blondyn wiedział, że kłamie. Niedługo się dowie, co mu się stało, ale na razie musi troszkę poczekać. Zastanawiał się, co z obozem czy pojadą bez nich albo może go przesuną dopóki zielono włosy nie wyzdrowieje.

*Przez jakiś czas przyjaciele jeszcze ze sobą rozmawiali, ale później do sali przyszedł lekarz i wszystkich wyprosił. Wszystkich bez wyjątku. W końcu nie mógł rozpowiadać informacji o swoim pacjencie wszystkim dookoła*

Gdy lekarz kazał wyjść, blondyn nie bardzo wiedział, co robić, zostać czy pójść do domu. Jeszcze nie wie, co zrobi, ale na pewno musi się coś spytać kapitana:
 - Em Daichi-senpai, co z tym obozem - Zapytał znudzonym i trochę zaciekawionym głosem

//D//: Myślę, że go przełożymy...W końcu są ferie świąteczne, więc spędzenie tego czasu z rodziną było by najlepsze..*Odpowiedział kiwając głową.

- Arigatou - Chyba blondyn trochę się zmienił przez tą sytuacje, jakoś już coraz mniej zaczynał się irytować. No to chyba nic innego mu nie pozostało jak pójść do domu pewnie nie długo przyjdzie rodzina, więc nie chciałby przeszkadzać. Wyjął telefon z kieszeni i napisał esemsa do niego.

== Ech chyba mnie lekarz już nie wpuści, więc jutro przyjdę z samego rana, Zdrowiej mi tu, bo na obóz musimy pojechać ^^  ===

Tymczasem w sali...
//L//: Rozumiem, że to może być lekki szok...Ale jeżeli podejmiemy się leczenia teraz, to jest jeszcze szansa...
//Y//: A-ale...*Zaniemówił na chwilę*
//L//: Chcę, aby Twoi rodzice zostali o tym jak najszybciej poinformowani...Zadzwoń do nich, dobrze?
//Y//; *Pokiwał jedynie głową*

Blondyn smętnym krokiem wracał do domu, gdy przechodził obok czajniczka.  Jakiś wewnętrzny głos kazał mu się zatrzymać i pewna myśl. A może Yama-chin chciałby herbaty * Tak jak pomyślał tak zrobił, wszedł do czajniczka i zapytał się sprzedawcy: 
- Chciałbym kupić herbatę lecznicza dla przyjaciela - To była znowu ta starsza kobieta, co wcześniej, więc tylko się uśmiechnęła i poszła czegoś poszukać: 

- Mamy 3 rodzaje herbat:
 1Na przeziębienia i inne np. bóle brzucha
2  Prezent do szpitala np. na omdlenia
3 Przed operacją, Co pan wybiera?- Zapytała się kobieta:

- Wybieram 2 –

*W tym samym czasie chłopak zadzwonił do swojej mamy. Odebrała za pierwszy razem.*
-M-mamo...Ja. Jestem w szpitalu, moglibyście przyjechać tu z tatą...?
-Ach, jak to w szpitalu..? Oczywiście, już jedziemy!
  *Powiedziała i rozłączyła się. Ciemnowłosemu nie było łatwo. Dowiedzieć się, że ma średnio zaawansowane stadium raka nie było niczym przyjemnym...Ale. Rak to jeszcze nie wyrok śmierci. Doskonale o tym wiedział*

- Dobrze to tak: Verba Mate, Biała Perła i Pai Mu Tan Osobiście polecam ostatnią.
Tradycyjna chińska herbata biała produkowana w niewielkich ilościach w południowo-wschodniej części prowincji Fujian. - Odpowiedziała kobieta, a blondyn wolał się zdać na nią

- Dobrze to poproszę i dwa ciastka z wróżbą –

*Rodzice ciemnowłosego pojawili się w szpitalu pół godziny później. Rozmawiali z lekarzem, Byli zszokowani. Nie spodziewali się takich informacji*

-Ciekawe...Jak będzie dalej...*Zapytał sam siebie w myślach Yamaguchi i zasnął*

  Kasjerka zapakowała zakupy do pudełka i podała chłopakowi. Blondyn wziął zakupy, pożegnał się i wyszedł.  No teraz musi iść do domu ~ Myślał.  Niestety o tej godzinie jego ojciec musiał wrócić z pracy i teraz się zacznie.... 


KONIEC ROZDZIAŁU 3



Tak więc... 
No na razie pracuje na różnymi fanfikami... 
Ale to musicie poczekać na razie wstawiam wam już dawno napisane rp