Rozdział 2
Anime: Haikyuu
Paring: Tsukishima x Yamaguchi
P.S
* - to Aiko ( czyli z punktu widzenia Yamaguchiego )
Puste - to ja ( czyli punkt widzenia Tsukishimy )
- Dobrze za 15 min przyniosę -
Odpowiedziała młoda kobieta w marynarce i krótkiej spódniczce,zasunęła chustę i wyszła:
- No to musimy poczekać –
Tsukishima uśmiechnął się i wrócił na miejsce.
-Nie ma sprawy -
*Zaśmiał się cicho po czym spojrzał w górę. Zamyślił się na chwilę.
"Ciekawe...czy
Tsuki odwzajemniłby to...co czuję..."*
heh Blondyn cicho westchnął chyba nie wiedział co
powiedzieć. No i zaczęła się niezręczna cisza, chyba każdy jej nienawidzi? Z
jednej strony chcesz coś powiedzieć, a z drugiej boisz się powiedzieć cokolwiek bo nie wiesz jaka będzie reakcja
drugiej osoby.
Heh ja już nie wiem
co mam robić ~myśli
*Ciemnowłosy westchnął cicho. Bolało go to, że chłopak nie
zdawał sobie sprawy z tego, że on sam za nim szaleje. Ale nie powiedział by mu
o tym nigdy w życiu. Lepiej ranić samego siebie niże bliską sobie osobę. Tak
bardzo kochał tego idiotę...*
-A-Ano Tsuki...O której jutro mamy zbiórkę...?
Mógł tak jeszcze długo się zastanawiać ale na szczęście Tadashi
zadał pytanie by przerwać tą niezręczną
ciszę.
- Ychh o 5 rano mamy być w sali gimnastycznej –
Odpowiedział Tsukishima i spojrzał mu prosto w oczy. Zobaczył w nich smutek tylko nie wiedział dlaczego przecież jest szczęśliwy, a może tylko mu się wydaje...?
*Kiedy spostrzegł, że przyjaciel patrzy na niego z odrobinę
zatroskanym wyrazem twarzy, uśmiechnął się szeroko*
-Dasz radę wstać? *Zaśmiał się*
Z niewiadomych przyczyn zaśmiał się cicho. Jakoś mu tak się od razu lepiej zrobiło
- Ech nie wiem czy dam radę musisz mi pomóc –
Oczywiście blondyn wstał by bez problemu ale czy tego chciał no oczywiście, ze nie...
-W takim razie trzeba będzie zadzwonić! -
*Pokręcił głową, udając niedowierzanie, nie wytrzymał zbyt długo z poważnym wyrazem twarzy. Znowu cicho się zaśmiał*
- Nio Yama - chin pomóż mi noo –
Blondyn wymyślił plan i będzie się go trzymać, niech tylko złapie go za rękę…
*Ciemnowłosy śmiejąc
się zaczerpnął powietrza do płuc. Uspokoił się i spojrzał na przyjaciela z
uśmiechnął się*
-Możesz na mnie liczyć! -
*Na twarzy malował mu się uśmiech, ale serce krzyczało i płakało. Uwielbiał przebywać z blondynem, ale im częściej spędzali ze sobą czas...Tym bardziej się od siebie oddalali...Niemożliwym było żeby kiedykolwiek mogli by żyć normalnie, gdyby on dowiedział się o uczuciach ciemnowłosego*
- Yamaaa - chinnn... –
Blondyn bardzo pragnął żeby Tadashi zrobił to o co jego prosił, gdyby tak się stało to może - może i on by się odważył zrobić pierwszy krok ale czy się uda…
*Yamuguchi próbując powstrzymać się od płaczu uśmiechał się,
jednak broda zaczął drgać*
-P-przepraszam, Tsukki ...ja pójdę już!-
*Krzyknął i wybiegł z Czajniczka. Zaraz po tym zaczął płakać. Serce...tak go bolała broda…
Jasnowłosy nie
wiedział co się stało, czy zrobił coś złego, czy go skrzywdził albo ktoś mu coś zrobił. Już było tak blisko, tak blisko właśnie już miał być element, w
którym zacznie się coś dziać ale niestety już się tak nie stanie i znowu nie
wyjawił swoich uczuć, znowu będzie musiał czekać kilka dni albo miesięcy albo
nawet lat żeby odważyć się na dalszy krok. Blondyn nie bardzo wiedział co robić
ale jakoś zrobiło mu się smutno. Oczywiście wybiegł z boksu i szybko krzyknął
do kasjerki żeby zapakowała herbatę na wynos. Kobieta podała pudełko z herbatami, które
zamówili. Teraz do niego dotarło, ze to pierwsza kłótnia ich życiu i nie wiedział czy tak szybko się pogodzą.
Po brodzie spłynęła mu jedna pojedyncza łza,
musiał się spieszyć żeby go znaleźć.
Błagam że by gdzieś tu był ~myślał blondyn
*Yamaguchi biegł tak szybko jak tylko potrafił. Zatrzymał się dopiero, kiedy dostatecznie oddalił się od poprzedniego miejsca pobycia. Usiadł na jednej z ławeczek dalej płacząc. Było tak zimno...Śnieg zaczął mocno sypać, ograniczając widoczność. Ale nie obchodziło go to*
Tsukishima biegł tak szybko jak tylko mógł, żeby znaleźć przyjaciela. Najpierw szukał w zaułkach to był jego pierwsza myśl, że może tam być, Ale nic nie znalazł oprócz śmietników i śpiących bezdomnych.
* Może będzie w domu * ~ Pomyślał przez chwilę blondyn.
- Yama - chin gdzie jesteś - Powiedział cicho tak jakby sam do siebie. Przez chwilę zmierzał do jego domu ale zmienił kierunek coś mu podpowiadało żeby zobaczyć jeszcze inne zaułki. Nie wiedział że jego pierwszy trop był dobry ponieważ droga do jego domu przebiegała przez park ale on wybrał inna drogę...
Zawsze pierwsza myśl jest najlepsza ale czasem człowiek
wybiera druga bo może ta będzie lepsza ale zazwyczaj tak nie jest.
*Ciemnowłosy otarł łzy. Chciał przestać w końcu płakać...Bo ile można..? Co noc płacze w poduszkę, a kiedy jest przy blondynie ledwo się od tego powstrzymuje...*
-Jak długo jeszcze...będę w stanie tak u-udawać...?
*Zapytał samego siebie po cichu. Po raz kolejny do oczu napłynęły mu łzy*
Cholera jasna gdzie on może być ~myślał blondyn.
Szukał wszędzie, naprawdę wszędzie. Już nie wiedział co robić i włożył ręce do kieszeni. Poczuł, że ma coś kwadratowego w kieszeni oczywiście był to telefon. Spróbował zadzwonić może odbierze może...miejmy taką nadzieje to jest jego ostatnia szansa... * Blondyn wyciąga telefon wybiera numer i dzwoni *
*Nagle usłyszał znajomy dźwięk. Dzwonił jego telefon. Spojrzał na wyświetlacz.*
- Tsukishima ...*Bał się odebrać jednak odruchowo...zrobił to*
Na wyświetlaczu pojawiło się zielone tło to znaczy, że odebrał. Chłopak nie mógł uwierzyć własnym oczom ale musiał się ocknąć.
- Yama-chin gomen proszę jeśli zrobiłem coś złego lub coś ci się stało proszę odpowiedz błagam –
Na końcu jego wypowiedzi urywał mu się głos, chyba tak bardzo martwił się o niego, że nie był w stanie kontrolować swoich uczyć. Chwile później cicho łkał do słuchawki
*Tadashi słysząc drżący głos swojego przyjaciela, zaczął obwiniać się w myślach. Właściwie...po co on wtedy stamtąd wybiegł...?*
-T-Tsuki nic nie zrobiłeś...nie przepraszaj, p-proszę...
*Ponownie zaczął płakać, ale nie chciał aby jego przyjaciel to usłyszał.*
- Yam - chin nie płacz proszę, wracajmy do domu i obgadajmy całą sprawę proszę –
Blondyn starał się uspokoić, już miał dosyć wrażeń jak na dziś. Najchętniej co by zrobił to by go przytulił i poszedł spać. To są dwie rzeczy, których teraz marzy.
-...j-ja...sam później wrócę.. d-do jutra...-
*Szepnął i rozłączył się. Ta rozmowa, dobiła go jeszcze bardziej... przez niego płakał...Nie chciał żeby tak było...Skulił się.*
No teraz to już chyba nic innego nie pozostało
jak wrócić do domu.
Chyba będzie musiał zostawić tę rozmowę do jutra.
Tak do jutra ale czy
będzie mieć siły. Blondyn chciał jak najszybciej wrócić do domu i położyć się
spać.
Musiał biec, ponieważ jeszcze go zobaczył ktoś z drużyny i wtedy jeszcze tego mu będzie brakowało. Kilka minut później przebiegał obok domu Yama - china, już miał biec dalej gdy przypomniał sobie, że ma herbatę od niego w końcu to właśnie on miał spróbować herbaty.
Powolnym krokiem zbliżył się do drzwi ale nie zapukał nie miał odwagi żeby zobaczył go ktokolwiek więc zostawił herbatę i ciastko pudełku przed drzwiami.
Jak najszybciej ulotnił się z stąd i pobiegł w stronę domu.
Musiał biec, ponieważ jeszcze go zobaczył ktoś z drużyny i wtedy jeszcze tego mu będzie brakowało. Kilka minut później przebiegał obok domu Yama - china, już miał biec dalej gdy przypomniał sobie, że ma herbatę od niego w końcu to właśnie on miał spróbować herbaty.
Powolnym krokiem zbliżył się do drzwi ale nie zapukał nie miał odwagi żeby zobaczył go ktokolwiek więc zostawił herbatę i ciastko pudełku przed drzwiami.
Jak najszybciej ulotnił się z stąd i pobiegł w stronę domu.
*Czarnowłosy po około dwóch godzinach...w końcu postanowił
wrócić do domu. Miał niedaleko. Przed drzwiami zauważył pudełko. Podniósł je.
Poczuł miły zapach.
Czyżby herbata...?
tylko on by to …przyniósł...prawda..? Zamyślił się.
tylko on by to …przyniósł...prawda..? Zamyślił się.
Wszedł do domu.
Ściągnął buty, kurtkę i szalik po czym ruszył do kuchni. Podgrzał herbatę, po
czym ruszył z pudełkiem do swojego pokoju. Usiadł na łóżku, a herbatę i ciasteczko
położył na szafce nocnej*
-Tsukki...*Szepnął cichutko.
Napił się odrobinę gorącego napoju. Był...przepyszny...Później otworzył ciasteczko z wróżbą. Najpierw oczywiście zjadł wypiek. Dopiero później, przeczytał wróżbę.*
-"Lepiej o siebie dbaj, inaczej źle się to dla Ciebie skończy"....dziwne...Nie rozumiem tej wróżby...
No to tak się kończy dzisiejszy dzień tak, no cóż mogło być lepiej ~myślał blondyn.
Szybko szedł do domu na szczęście to już niedaleko więc
nareszcie będę mógł się położyć.
Skręcił w prawo i zobaczył swój drewniany domek, mieszkał z
ojcem zbytnio za nim przepadał ale co ma poradzić.
O tej godzinie powinien być w pracy więc ma chatę wolną.
O tej godzinie powinien być w pracy więc ma chatę wolną.
Jego tata pracował w biurze więc czasem zdarzało mu się zostać
po godzinach ale za to przynosił niezłą sumę pieniędzy. Zazwyczaj gdy przynosił
wypłatę to chował ją do skrzynki pod jego łóżkiem. Na szczęście nie liczył ich
bo gdyby tak było to troszkę by się zdenerwował. Jego syn zabierał wtedy kiedy chciał, a on
tego nie zauważał przynajmniej tyle miał pożytku z swojego rodziciela.
Otworzył drzwi, zdjął
buty i kurtkę. Wszedł po schodach do kuchni i zaparzył herbatę, nalał do
filiżanki i upił z niej łyk. Jak to
herbata z czajniczka była przepyszna, miała posmak marakui i ananasów no może nutkę melisy.
Trochę się znał no bo przychodził tam od dziecka.
Trochę się znał no bo przychodził tam od dziecka.
W końcu nadszedł czas
na ciastko, odwinął je i zobaczył napis ,,Nie bój się pokazać siebie"
Rozumiał ten przekaz aż zbyt dobrze, ale myśleć o tym będzie dopiero jutro. Już nie miał sił na nic więc poszedł się odświeżyć i położył się spać.
Rozumiał ten przekaz aż zbyt dobrze, ale myśleć o tym będzie dopiero jutro. Już nie miał sił na nic więc poszedł się odświeżyć i położył się spać.
*Zaraz po wypiciu herbaty szybko poszedł się umyć. Przebrał się w piżamę i położył do łóżka.
Sam nie wiedział kiedy, zwyczajnie zasnął. Niestety,
spokojna noc raczej nie była mu pisana. Obudził się około północy. Było mu tak
niedobrze...Szybko pobiegł do łazienki. Zwymiotował. Kiedy zrobiło mu się
odrobinkę lepiej opłukał miskę, po czym zabrał ją ze sobą do pokoju.
Myślał, że to było jednorazowe, jednak już kilka minut
później ponownie zwymiotował.
....Zapowiadała się
ciężka noc...*
-B-boli...*Wzrok miał jakby nieobecny...pusty...Miał już
dość. To potrafiło nieźle wykończyć*
No tak niby położył się spać ale oczywiście nie na długo.
Obudził się tak około drugiej w nocy. Nie było sensu spać
bo za niedługo jest zbiórka.
Nic innego mu nie zostało jak obczaić internety. Oczywiście najpierw facebook ale zabrakło mu czegoś
mianowicie muzyki więc wziął słuchawki i
włączył swój ulubiony kawałek AC/DC - Thunderstruck, zastanawiał się z kim mógłby popisać, dużego
wyboru to on nie miał ale zobaczył ta zieloną kropkę, która najbardziej chciał
czyli Yama - chin jest online Napisał do niego:
== Też nie możesz spać? ==
*Yamaguchi ledwo trzymał się na nogach. Co chwilę wymiotował i chodził opłukiwać miskę. Raz o mało co nie zemdlał wchodząc po schodach.
Nagle usłyszał jakiś dziwny dźwięk.
No tak...nie wyłączył
internetu w telefonie...Wziął przedmiot do ręki. Tsuki napisał... :
=== Tak...ale., zaraz zacznę się przygotowywać do
zbiórki.. === *Odpisał*
Chwilę mu to zajęło zanim przeczytał wiadomość ale trochę to było dziwne, że pakuje się 3 godziny przed zbiórką.
Po nim się tego można nie spodziewać. To raczej byłoby podobne bardziej do blondyna niż do niego... :
=== Tylko niczego nie zapomnij === *Napisał*
*Uśmiechnął się lekko, po czym znowu zebrało mu się na wymioty. Nie miał już czego zbytnio zwracać...Dlatego za każdym razem upijał łyczek wody ze szklanki* :
===Nie zapomnę, nie martw się ^^=== *Napisał,
a chwilę później stracił przytomność*
Znając go na pewno coś zapomni. Na samą myśl pakującego się chłopaka, blondyn lekko uniósł kąciki ust w górę. Nie miał za bardzo co robić więc zabrał się za dopakowanie swojej torby podręcznej. Nie zajęło mu to długo więc postanowił szybkim krokiem pójść po Tadashiego. Głośno zapukał w drzwi ale nie usłyszał odpowiedzi, trochę go to zaniepokoiło ale dalej stał pod domem.
*Obudziło go pukanie do drzwi. Przestraszył się kiedy zobaczył która jest godzina. Zerwał się na równe nogi. Zachwiał się. Było mu słabo...Ale szybko ubrał się i zszedł z walizką na dół. Otworzył drzwi.*
-W-wchodź Tsuki, nałożę jeszcze buty i możemy iść -
Gdy blondyn poczekał tak jakieś 10 minut nareszcie mu otworzył.
Z jednej z strony się cieszył ale z drugiej prawie dostał
zawału. Yamguchi wyglądał jak siedem nieszczęść jego blada skóra, podkrążone
oczy i na dodatek jeszcze chyba spał na
podłodze tak to wyglądało.
- Boże Yama - chin co ci sie stało –
-Hm? Nic mi się nie stało... -
*Zaśmiał się cicho na siłę. Wciąż było mu słabo, ale nie chciał tego pokazać. *Szybko nałożył buty, chwycił walizkę i wyszedł z domu*
-Chodź Tsuki! Bo się spóźnimy!
Zdenerwowało to blondyna że przyjaciel unika odpowiedzi jak on mógł tak po prostu powiedzieć że nie się nie stało przecież nie był ślepy
- Przecież widzę, że coś jest nie tak –Powiedział dość ostrym tonem miał nadzieje że powie mu prawdę.
-Ale naprawdę nic...!-
*Spojrzał na przyjaciela i pokręcił głową. Nie spodziewał się, że ten coś zauważy...*
-No chodź! Bo jak się spóźnimy!
Blondyn tak łatwo nie odpuści już wołał się spóźnić niż nie wiedzieć co mu się stało. Przecież i tak bez nich nie pojadą.
- TY CHYBA ŻARTUJESZ , powiesz mi co się stało czy nie - Teraz to już był naprawdę zdenerwowany chyba pierwszy raz w życiu
-T-Tsuki...p-proszę nie krzycz...-
*Zrobiło mu się jeszcze bardziej słabo. Nie lubił kiedy unosił na niego głos. Obraz zamazał się odrobinę. Brzuch zaczął boleć, podobnie głowa*
Gdy Yama - chin stracił równowagę na chwilę, blondyn złapał
go. Może trochę przesadził ale jak inna osoba postawiła by się w jego sytuacji.
- Jejku przepraszam ale no nic mi nie chcesz powiedzieć to przecież nie będę patrzył jak cierpisz - Powiedział już o wiele niższym tonem żeby go nie przestraszyć.
*Tadashi’emu zakręciło się w głowie. Dostał drgawek, zaczął się trząść. Nie wiedział co się dzieje. Nie kontaktował*
Kei tak się wystraszył, że nie wiedział co ma zrobić, ale
chwile potem położył delikatnie „ciało” na ziemi. Blondyn zaczął się cały trząść
ciężko było mu zachować trzeźwy umysł,w takiej sytuacji ale
postanowił się uspokoić i wezwać
pogotowie, a później zadzwonić do trenera. Tylko miał nadzieje, że nie będą ich obwiniać
o wyjazd. Po kilku minutach przyjechała karetka wzięła go na nosze i zaniosła
do karetki. Przez ten cały czas blondyn zaczął płakać nie trudno mu się dziwić. Może trochę za bardzo się przejmuje w końcu jest w dobrych rękach
ale po części to był a też jego wina… Gdyby tylko nie krzyczał ale teraz to już
nie istotne…
~~~ KONIEC ROZDZIAŁU 2 ~~~
No to tak wróciłam w
końcu postanowiłma coś dodac i no dodałam oto 2 rozdział.
No troszkę tu was
mało nie ukrywam…
Chciałabym, żeby to
się zmienilo… tak wiem, że szkoła itd.
Nie ma czasu, chęci,
trzeba się uczyć ale no jakbyście chociaż napisali nwm. Super notka czy czekam
na next to było by batdzo miło.
PAMIĘTAJ!!!
To przecież zajmuję
jakies 2 minuty oczywiście jak już przeczytasz rozdział xD
No to tak byłam w
Niem. Oczywiście Temari nie umie po niemiecku >,< Jak ja nienawidzę tego
języka
I mam…………POCKY znaczy
u nich to się nazywa MICADO ale to nie istotne *O*
PACZAJCIE!