niedziela, 15 listopada 2015

One-Shot HanaKuro KnB - Nowy szablon

Ohayo !

Tak oto właśnie dzisiaj pojawił się nowy szablon:::::: Oczywiście wiadomo, do kogo::::: Od Nessy ::::: Taaa Daa:::: Czyż nie jest cudowny? *^*

Ten szablon jest na okres świąteczny, piszcie co o nim sądzicie bo mi się bardzo podoba!!! 
Trochę mi zajęło napisanie tego ale myślę, że nie wyszedł najgorzej, oczywiście nie przepadam za tym paringiem więc nie oczekujcie nie wiadomo czego ;-; ale starałam się to najważniejsze ^^ 



Specjalny wyczekiwany One-Shot dla Aiko

Ps. Gomene, że tak długo musiałaś czekać;-;


„Zmiana"

HanaKuro
  Był chłodny wieczór, tak około 18 wtedy właśnie wyszedł z przedszkola chłopak o niebieskich włosach. Szybkim krokiem wybierał się do centrum handlowego, ponieważ jego przyjaciel Murasakibara miał za kilka godzin urodziny. Najlepszym upominkiem byłyby słodkości, jednakże  Kuroko postanowił wybrać coś bardziej oryginalnego. Gdy znalazł się już w centrum, nie bardzo wiedział gdzie ma się udać, aczkolwiek nogi go same poprowadziły.  Mijał dużo sklepów, ale nic w nich nie przykuło jego uwagi, właściwie to tracił już nadzieje, że znajdzie coś zaskakującego. Tetsuya wreszcie się zatrzymał, ujrzał potężne ciemne drzwi z napisem: „Wszystko dla wszystkich, Zapraszamy”. Może nie było w tym nic takiego magicznego, jednak serce podpowiadało mu, że właśnie tam mu się coś spodoba.
Otworzył je z trudem, co tam zobaczył: ściany w kolorze ciemnego glona, obrazy w smutnej tonacji, ciężki czarny żyrandol ogólnie rzecz biorąc to szary klimat, to jeszcze dało się zrozumieć, ale asortyment, który się tu znajdował tyle stylów ile tu było to chyba jeszcze nie widział na przykład ubrania dla punków, gotyków czy Lolity. Napis nie kłamał, tutaj na pewno coś wybierze. 
Podszedł do wieszaków, na którym znajdowały się rzeczy z karteczką: Sweats- Men. 
Nie wiedzieć czemu chciał kupić jakąś bluzkę z tego stylu. Ciężko wyobrazić sobie Atsuhiego bez słodyczy, więc chciał jakoś to podkreślić. Trudno było coś takiego znaleźć, bo nie jest on najmniejszych rozmiarów, a na wieszakach większość było zaprojektowane bardziej na budowę Kuroko czy na Kise, niż na niego. Jako, iż był w sklepie to postanowił wybrać coś dla siebie, ostatnio dostał podwyżkę z praccy, więc czemu nie?
Skierował się na dział: Artist- Men.
Były tam różne rzeczy: koszulki z ręcznymi rysunkami, napisami i wiele innych. 
Przeszukując, co raz głębiej znalazł kilka rzeczy dla siebie, po czym poszedł do przymierzalni. Wszedł do jednej i zasunął krwisto czerwoną zasłonę, już miał ściągnąć ubranie, gdy usłyszał znajomy głos:

- No hej, ej, jaki ty chcesz ten prezent dla niego… No dobra spróbuję coś wybrać… Pa –

Ten charakterystyczny głos to rozpozna wszędzie, nawet na drugim końcu świata. To była ta osoba, przez która właśnie Kiyoshi  został brutalnie sfaulowany.
 Przez jego drużynę, którą kierował Teppei  nabawił się kontuzji kolana, pewnie teraz uśmiecha się arogancko i szuka swoich „ofiar” w sklepie. Nie ważne czy ich zna czy może to osoby, których pierwszy raz widzi to i tak będzie chciał zobaczyć jak cierpią. Jego tok myślenia daje dużo do myślenia czy on jest zdrowy psychicznie, najlepiej by było gdyby nie zauważył Tetsuyi, bo inaczej może się to źle skończyć. Niebiesko włosy lekko wychylił się żeby ujrzeć Makoto, jego sylwetka dużo się nie zmieniła od czasów licealnych tak samo jak i uśmiech – Sadystyczny.
 Odwrócił wzrok żeby nie spotkać tych przerażająco, zimnych, piwnych oczu, szybko schował się w głąb swojej przebieralni, postanowił w końcu przymierzyć swoje wybrane rzeczy.  Najpierw założył turkusowy T-Shirt z obrazkiem w kształcie pandy, zrobił kwąsną minę i odłożył na bok. 
Podejście numer, 2 czyli czarna bluzka, rękawy ¾ z napisem: „Vanilla + Ja = Skomplikowany związek. Ta mu się bardzo spodobało, już wiedział, że właśnie w tej pójdzie na imprezę. Gdy już miał zakładać ostatnią rzecz, ktoś rozsunął zasłonę na oścież tak jakby niby nic:

- Cześć widzę, że ktoś tu przyszedł na zakupy – Oczywiście właścicielem głosu był Hanamiaya, 
patrzył się na niego uśmiechnięty.

- Hej no wiesz jestem w przebieralni to chyba chcę coś kupić – Odpowiedział Kuroko nakładając na 
siebie czerwoną koszulkę z, dekoltem” w serek.  Udawał, że jakoś zbytnio się nim nie przejmował, tak przynajmniej miało to wyglądać.

- Ależ ty oschły, wiesz ładnie Ci w tym – Ciemno włosy wszedł do jego kabiny zasuwając ją dokładnie, nie wiedzieć, dlaczego ale jakoś chciał coś wypróbować, a raczej kogoś.

- Wiesz czy mógłbyś wyjść, jakoś nie pamiętam żebym Cię tu zapraszał – Spokój, który był w nim zanikał z minuty na minutę, ta sytuacja jest dla niego bardzo dziwna, ale nie może dać po sobie tego poznać, wtedy byłoby najgorszą opcją w tej chwili.

-, Ale ciebie nikt nie pytał o zdanie – Jego ton głosu momentalnie się zmienił na sadystyczny można by powiedzieć taki, kiedy Akashi mówił coś do Aomine, że ma coś zrobić.

Jego uśmiech dalej nie znikał z twarzy, wręcz przeciwnie bardzo mu się ta sytuacja podobała.
Pewnym krokiem zbliżał się w kierunku jasno włosego, ten przerażony cofał się żeby jakoś się uwolnić. Niestety nie miał już żadnej innej drogi ucieczki chyba, ze przebiec pod nogami, ale to byłoby raczej nie możliwe. Tych dwoje dzieło niemal kilka centymetrów, ciemno włosy już był w strefie jego przestrzeni osobistej, ale Testu nic nie mógł na to poradzić. Gdy Makato silnie objął go w pasie, Kuroko zaczął się szarpać, rzucać i nawet krzyczeć, ale on go uciszył szybkim pocałunkiem:

-, Jeśli będziesz krzyczał to będzie gorzej – Powiedział, po czym szybko ściągnął z chłopaka czerwoną koszulkę:
 - Chyba nie chcemy, żeby się pobrudziła, prawda -  

Pan przedszkolanka nic odpowiedział tylko pokiwał twierdząco głową, tak bardzo chciałby się uwolnić, lecz jest za słaby, czemu taki pech go spotyka. To uczucie, gdy ktoś robi takie rzeczy, a ty nic nie możesz zrobić tylko stoisz i się patrzysz, wbijał wzrok w zasłonę tylko to mu jedynie pozostało, jeśli miałby wybierać to już wolałby żeby został pobity czy trafił do szpitala niż to. Dlaczego ludzie tak się zachowują, to jest jakieś hobby jak można bawić się czyimś nieszczęściem, czerpać z tego przyjemność, dlaczego ludzie są tak nie zrozumiali?
Mężczyzna zaczął błądzić po ciele niższego, następnie dochodziły do tego pocałunki z każdą chwilą coraz głębsze. Można by powiedzieć, że okazywane one były z czułości, czy może w końcu zaczął coś czuć czy tylko dalej to jest jego chora zabawa. Były zawodnik Seirin na każdą z tych pieszczot reagował bardzo dziwnie, z jednej strony to uczucie, które się pojawiło można by powiedzieć, że było w przyjemne, aczkolwiek czy człowiek, który wyrządził tyle zła jego przyjaciołom i wielu innym może coś poczuć.
W tej chwili obaj całowali się namiętnie zapominając o otaczającym ich świecie, już nie było ważne, kto jest kim.
Makoto czuł się groteskowo, miał tysiąc przemyśleń w głowie, ale wszystkie dotyczyły tylko jednego chłopaka, już nie było dla niego ważne czy zobaczy cierpienie ludzi czy skrzywdzi kogoś:

- Tetsya, wiesz to uczucie, które jest we mnie to chyba najcudowniejsze niż ból czy cierpienie  –

Wyznał mu chyba najmilsza rzecz, jaką umiał w stanie powiedzieć, musnął wargami go po raz ostatni i już chciał wyjść gdyby nie niebiesko włosy, przytulił się do jego pleców i oznajmił:

- I niech już tak pozostanie… - Uśmiechnął się lekko, na początku myślał, że to może się tragicznie skończyć, a teraz jest szczęśliwy z takiego obrotu spraw.

Już sam w przebieralnie, ubrał się i poszedł odwiesić ubranie na wieszak. Gdzieś w środku coś mu kazało poszukać wzrokiem wiadomo, kogo ale niestety nigdzie go nie było. Ten dzień był tak zwariowany, że sam nie mógł uwierzyć, co się dzisiaj działo.
Już miał iść zapłacić, gdy coś mu „przeleciało” przed oczami, cofnął się o kilka kroków i dostrzegł to…
Bluzka o rozmiarze L z czarnym napisem: „Sweats Monster” w kolorze fiołkowym, no po prostu idealnie, właśnie o takiej bluzce wymarzył sobie dla Atsuhiego. Ekspresowym ruchem wziął ją z półki, żeby nikt mu przypadkiem jej nie wziął i pognał do kasy. Z jego wypłaty trochę ubyło, za to ma coś dla siebie i dla solenizanta.
Nie miał już za dużo czasu, więc wyszedł z galerii i skierował się do domu. Podczas powrotu dalej rozmyślał o tym, co się wydarzyło: to zachowanie, oczy, uśmiech  to wszystko wyglądało jak w geście życzliwym, to nie był ten sam człowiek, którego widział w liceum.

Szybko przebrał się w czerwoną bluzkę, miał dylemat, którą założyć, ale w końcu ubrał tą, ponieważ przypomniały mi się słowa: - Ładnie Ci w tym –
I tak o to właśnie wyszedł z małą paczuszką do domu Murasakibary i Himuro.
Może jego outfit nie był zbyt stosowny na tą pogodę, ale nie już czasu żeby się nad tym zastanawiać.
Dochodził już do domu o średniej wielkości w kolorze dojrzałej brzoskwini, zadzwonił dzwonkiem i czekał na znak.

Po chwili brama się otworzyła, a przed nią czekał już fioletowo włosy:
- Kuro-chin jesteś, nareszcie! – Uśmiechnął się i zaprowadził gościa do przedpokoju.

- Gomen. Proszę, a to z okazji urodzin. – Odwzajemnił tym samym gestem, podając upominek.

- Oh, arigatou, ale nie musiałeś, chodź do reszty tylko na ciebie czekaliśmy! – Wykrzyczał w stronę siedzących byłych koszykarzy.

Gdy zobaczył całe Kiseki no Sedai i wiele innych, to już mu się zrobiło cieplej na sercu, ale jak ujrzał Makato to mało, co się nie przewrócił. Siedział tak spokojnie, jego wzrok był skupiony tylko na nim.
Ucieszyło go, że znowu może go spotkać, rozebrał się i usiadł obok niego na kanapie, ten nic nie mówił tylko pocałował delikatnie usta niebiesko włosego.
Nikt raczej tego nie zauważył, bo ilość promilów u większości, dopisywała w najlepsze.




czwartek, 29 października 2015

Cio ja mam robić......;-;......?

   

  No tak jak już wiecie to wena mi czasami dopisuję, a czasami nie...
Więc z moim zapałem do pracy jest ciężko coś napisać i właśnie dlatego was proszę żebyście to właśnie wy macie wybrać co mam napisać lub jakie opowiadanie dokończyć  ;-; Tak myślę nad zimną szablonu bloga no jakoś tak nudno i może coś w świątecznym stylu albo sylwestrowym. Jeszcze nie wiem ale możecie mi pomóc doradzić i mam nadzieje, że będzie was coarz więcej bo wydaję mi się, moich koffanych czytelników jest coraz mniej. 
No i chciałabym sie pochwalić moja nową zdobyczą SEBASTIANEM <3 #MyLove No moge powiedzieć, że troszkę za niego dałam ale co tam, czego się nie robi żeby być szczęśliwym!!!


niedziela, 18 października 2015

"Bo w życie najważniejsz jest osoba, która cię kocha" Rozdział 3


       
Anime: Haikyuu

Paring: Tsukishima x Yamaguchi


P.S 
* - to Aiko ( czyli z punktu widzenia Yamaguchiego 
Puste - to ja ( czyli punkt widzenia Tsukishimy ) 



 Rozdział 3

        *Yamaguchi obudził się w szpitalu. Nie wiedział co się stał, odrobinę się wystraszył, ale nie mógł się ruszyć. Na twarzy miał maskę tlenową. Był również podpięty do kroplówki*

 Później było już tylko gorzej... Wezwał taksówkę i pojechał do szpitala. Po kilku minutach dowiedział  się w której sali jest. Powiedzieli że na końcu po lewej, ale niestety nie mógł do niego dostać, bo nie był jeszcze gotowy na przyjęcie gości.
 Usiadł więc na krześle i czekał, już nie wiedział, co myśleć zrobiło mu się smutno, że to wszystko przez niego…Gdybym tylko tak nie krzyczał ~myślał Tsukki zaczął szlochać, ale niego zamienił się to w płacz.  Po jakimś czasie przyszła całe Karasuno i musiało zobaczyć blondyna w takim stanie.
Trener rozmawiał z lekarzem, a zawodnicy nie wiedzieli jak się zachować, więc stali jak wryci.

//Kageyama//: *Podszedł do Kei'a. Spojrzał mu w oczy*
  -Ej Tsukishima, co się stało?

//T//: Yamaguchi jest w szpitalu matole! Nie słyszałeś?

//K//: Tyle zdążyłem obczaić, gnojku...

//Lekarz/:, Który z was to...Tsuki, hm? *Spytał doktor rozglądając się*

// T // : Emm...etto to ja?

//L//: Yamaguchi wciąż powtarza Twoje imię. Możesz do niego na chwilę wejść.

//T// - Hai oczywiście  –

//L//: -W takim razie chodź ze mną - *Powiedział doktor i zaprowadził blondyna do sali, w której leżał czarnowłosy. Nie wyglądał najlepiej. Oczy podkrążone, skóra aż nazbyt blada...Do tego te kroplówki i maska tlenowa..*

//Y//: *Przeniósł wzrok na lekarza, a potem na blondyna. Chciał się jakoś podnieść do pozycji siedzącej, ale nie było mu to dane*
 -T-Tsuki...-
 
  Lekarz zaprowadził jasnowłosego do sali. Gdy wchodził do pomieszczenia już mu się robiło słabo. Te wszystkie łóżka tego samego koloru, ściany pomalowano na charakterystyczny kolor, zero jakiegoś takiego ciepłego obrazu czy nawet kolor innej pościeli dużo by zmienił. Tsukishima nienawidził szpitali, ponieważ zmarła tam jego mama, gdy zaczął chodzi do gimnazjum. Po jej śmierci wszystko w życiu blondyna się zmieniło, ojciec stał całkiem innym człowiekiem obwiniał syna za śmierć jego zony. Oczywiście blondyn był kiedyś całkiem innym człowiekiem śmiał się, uśmiechał się i był miły dla wszystkich, ale co śmierć robi z człowiekiem, nie trudno się dziwić, że nie umie pokazywać emocji tak jak kiedyś. Gdy poszedł do gimnazjum nikogo nie znał, ale jakoś mu się udało zdobyć przyjaciela jest nim właśnie Yamaguchi niestety kilka dni potem umarła mama blondyna i przeszedł przemianę, ale on dalej był jego przyjacielem i za to właśnie go podziwiał. Jak zobaczył przyjaciela jak wygląda to przez chwilę przestał na chwile oddychać i po zaczął cicho płakać.    To była wyłącznie moja wina, że teraz tu jest ~Myślał blondyn:

- Gomen to wszystko przeze mnie... – Powiedział

-T-Tsuki proszę...N-nie mów tak...To nie przez Ciebie...

*Przymknął na chwilę powieki i z trudem złapał kolejną dawkę powietrza. Nie było mu łatwo, do tego...blondyn znowu płakał, a ciemnowłosy nie lubił oglądać jego zapłakanej twarzy, jemu wtedy też robiło się smutno. Jak zwykle przeżywał wszystko dużo bardziej niż jego przyjaciel. Za każdym razem starał się mu jakoś pomóc, ale nie potrafił...A teraz? W tej sytuacji w ogóle nie wiedział, co mógłby zrobić...Nie mógł za wiele, w końcu był podpięty do kroplówki*

- Nie, Yama - chin, bo gdybym cię nie zaprosił do czajniczka to się nic nie stało, nie zdenerwowałbyś, ale chciałem cię zaprosić, ponieważ bardzo mi na tobie zależy i właśnie tobie chciałem pokazać to miejsce. Ciężko mi trochę o tym mówić, ale teraz nie mam wyboru, jesteś wyjątkowy, jesteś...Niesamowity, dlatego, że wytrzymujesz z takim idiota jak ja i cały czas się śmiejesz i uśmiechasz cieszy mnie to bardzo mnie to cieszy. Podziwiam cię za wszystko, że od naszego pierwszego spotkania jesteś ze mną aż do teraz i nie jesteś dla mnie zwykłym przyjacielem uważam cię za kogoś więcej...- 
  W końcu to powiedział, co chciał zrobić już dawno, ale nie mógł się przełamać teraz już nie było odwrotu. Lekarza już już nie było jak blondyn zaczął swój monolog postanowił się ulotnić.
To był chyba odpowiedni moment~Pomyślał

*Yamaguchi nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Nie spodziewał się czegoś takiego. Tsuki...Tsuki powiedział, że jest dla niego kimś więcej nic przyjacielem...Super przyjacielem? A może...Niemożliwe...*

-...C-co chcesz przez to..P-powiedzieć...?

No, co by mógł przez to powiedzieć.   - Noo...Kocham cię Yama-chin -
 Powiedział jak najciszej umiał i spuścił głowę w dół. Czekał aż jakoś zareaguje czy może go wyśmieje...

*Przez chwilę nic nie mówiąc, z trudem podniósł się do pozycji siedzącej. Spojrzał na blondyna, do oczu napłynęły mu łzy, które po chwili spłynęły po policzkach.
 "To się nazywa mieć szczęście.." -Pomyślał*

- Wiesz, jeśli ymm...Jakby to powiedzieć, jeśli no chcesz żebym poszedł to powiedz, nie za bardzo wiem, co robić... -
Nie zbyt wiedział, co powiedzieć, bo przed chwilą wyznał mu miłość, więc jest trochę zakłopotany...
*Lekko się uśmiechnął*

-T-Tsuki...Ja...Ja też Cię kocham! -

*Krzyknął i zacisnął powieki. Nie wiedział jak Tsukishima na to zareaguje. Miał wrażenie, że jego uczucia nie zostaną odwzajemnione...A tu proszę. Nie potrafił zrobić nic więcej, jak tylko płakać, lecz ze szczęścia. Był tak szczęśliwy..*

Blondyn ni mógł uwierzyć, że teraz pomiędzy nim, a czarnowłosym może się coś zmienić, był w szoku reakcją Yama - china, ale cieszył się z tego. Jakoś zrobiło mu się ciepło na sercu, że wreszcie będzie mógł z nim szczerze porozmawiać.

- Hej...już dobrze nie płacz już...- Przytulił go i zaczął gładzic go po plecach.

-T-Tsuki...-

*W dalszym ciągu cicho popłakując spuścił głowę w dół. Ucieszył się. Bardzo. Ale to że z każdą chwilą czuł się coraz gorzej nie pomagało mu się cieszyć tak bardzo jak by tego chciał.*

Gdy tak siedzieli wtuleni w siebie, blondyn zaczął się zastanawiać, co robi w tym czasie drużyna? Bardzo go to zastanawiało, ale jakoś nie chciał żeby przerwać tą cudowną chwile:

- ... Ciii..- Dalej gładził go po plecach, chyba go to uspokajało, bo blondyna na pewno.

*Wtulił się w blondyna, odrobinę uspokojony. Twarz miał zaczerwienioną. Zarówno od płaczu jak i od wysokiej temperatury.*
-...A o-obóz...?

- Ymm no za bardzo to wiem, co wymyślili, ale wszyscy czekają na korytarzu, chcesz ich zobaczyć?-
Tak ciekawe, co z obozem, raczej na niego pojadą, ale Yamaguchi tak szybko nie wypiszą, więc blondyn tez pewnie zostanie.

-T-tak...- *Pokiwał głową, po czym przymknął powieki. Uśmiechnął się delikatnie, spojrzał na Tsukishimę*

-...J-ja...tak się cieszę..-

- Wiesz męczyło mnie to od dłuższego czasu, a dzisiaj był idealny moment nieprawdaż? Dobra to pójdę ich zawołać okey? –

-O-okej..- *Kiedy blondyn wyszedł z sali, aby zaprosić drużynę, on  przeniósł wzrok w górę. Po chwili do sali wparował aż nazbyt głośny rudzielec*

//H//: Yamaguchi! Jak się czujesz?!

//K//: Ej matole, zamknij jadaczkę!
*Krzyknął Kageyama uderzając niższego chłopaka w głowę*

//H//: A Tobie to niby można krzyczeć, tak?!

//Y//: *Zaśmiał się cicho pod nosem i spojrzał na przyjaciół*

Zwołał całe Karasuno żeby poszło przywitać Yama-china. Oczywiście jak to Hinata darł się jak głupi, ale czarnowłosego to chyba ucieszyło. Gdy wszyscy przyszli postanowił się oddalić i stanąć przy ścianie.

//Suga//: Yamaguchi, jak się czujesz?

//Y//: A-ano..Chyba wszystko w porządku..*Uśmiechnął się lekko. Skłamał. Nie chciał martwić swoich przyjaciół*

//Trener// - Na pewno? Bo coś kiepsko z tobą –

//Y//: E-etto...*Spojrzał w bok. Przez chwilę nic nie mówiąc, próbował wymyślić, co mógłby powiedzieć* T-troszkę mnie głowa boli...I brzuch.,. A-ale nic poza tym..

Blondyn wiedział, że kłamie. Niedługo się dowie, co mu się stało, ale na razie musi troszkę poczekać. Zastanawiał się, co z obozem czy pojadą bez nich albo może go przesuną dopóki zielono włosy nie wyzdrowieje.

*Przez jakiś czas przyjaciele jeszcze ze sobą rozmawiali, ale później do sali przyszedł lekarz i wszystkich wyprosił. Wszystkich bez wyjątku. W końcu nie mógł rozpowiadać informacji o swoim pacjencie wszystkim dookoła*

Gdy lekarz kazał wyjść, blondyn nie bardzo wiedział, co robić, zostać czy pójść do domu. Jeszcze nie wie, co zrobi, ale na pewno musi się coś spytać kapitana:
 - Em Daichi-senpai, co z tym obozem - Zapytał znudzonym i trochę zaciekawionym głosem

//D//: Myślę, że go przełożymy...W końcu są ferie świąteczne, więc spędzenie tego czasu z rodziną było by najlepsze..*Odpowiedział kiwając głową.

- Arigatou - Chyba blondyn trochę się zmienił przez tą sytuacje, jakoś już coraz mniej zaczynał się irytować. No to chyba nic innego mu nie pozostało jak pójść do domu pewnie nie długo przyjdzie rodzina, więc nie chciałby przeszkadzać. Wyjął telefon z kieszeni i napisał esemsa do niego.

== Ech chyba mnie lekarz już nie wpuści, więc jutro przyjdę z samego rana, Zdrowiej mi tu, bo na obóz musimy pojechać ^^  ===

Tymczasem w sali...
//L//: Rozumiem, że to może być lekki szok...Ale jeżeli podejmiemy się leczenia teraz, to jest jeszcze szansa...
//Y//: A-ale...*Zaniemówił na chwilę*
//L//: Chcę, aby Twoi rodzice zostali o tym jak najszybciej poinformowani...Zadzwoń do nich, dobrze?
//Y//; *Pokiwał jedynie głową*

Blondyn smętnym krokiem wracał do domu, gdy przechodził obok czajniczka.  Jakiś wewnętrzny głos kazał mu się zatrzymać i pewna myśl. A może Yama-chin chciałby herbaty * Tak jak pomyślał tak zrobił, wszedł do czajniczka i zapytał się sprzedawcy: 
- Chciałbym kupić herbatę lecznicza dla przyjaciela - To była znowu ta starsza kobieta, co wcześniej, więc tylko się uśmiechnęła i poszła czegoś poszukać: 

- Mamy 3 rodzaje herbat:
 1Na przeziębienia i inne np. bóle brzucha
2  Prezent do szpitala np. na omdlenia
3 Przed operacją, Co pan wybiera?- Zapytała się kobieta:

- Wybieram 2 –

*W tym samym czasie chłopak zadzwonił do swojej mamy. Odebrała za pierwszy razem.*
-M-mamo...Ja. Jestem w szpitalu, moglibyście przyjechać tu z tatą...?
-Ach, jak to w szpitalu..? Oczywiście, już jedziemy!
  *Powiedziała i rozłączyła się. Ciemnowłosemu nie było łatwo. Dowiedzieć się, że ma średnio zaawansowane stadium raka nie było niczym przyjemnym...Ale. Rak to jeszcze nie wyrok śmierci. Doskonale o tym wiedział*

- Dobrze to tak: Verba Mate, Biała Perła i Pai Mu Tan Osobiście polecam ostatnią.
Tradycyjna chińska herbata biała produkowana w niewielkich ilościach w południowo-wschodniej części prowincji Fujian. - Odpowiedziała kobieta, a blondyn wolał się zdać na nią

- Dobrze to poproszę i dwa ciastka z wróżbą –

*Rodzice ciemnowłosego pojawili się w szpitalu pół godziny później. Rozmawiali z lekarzem, Byli zszokowani. Nie spodziewali się takich informacji*

-Ciekawe...Jak będzie dalej...*Zapytał sam siebie w myślach Yamaguchi i zasnął*

  Kasjerka zapakowała zakupy do pudełka i podała chłopakowi. Blondyn wziął zakupy, pożegnał się i wyszedł.  No teraz musi iść do domu ~ Myślał.  Niestety o tej godzinie jego ojciec musiał wrócić z pracy i teraz się zacznie.... 


KONIEC ROZDZIAŁU 3



Tak więc... 
No na razie pracuje na różnymi fanfikami... 
Ale to musicie poczekać na razie wstawiam wam już dawno napisane rp 


wtorek, 8 września 2015

"Bo w życie najważniejsz jest osoba, która cię kocha" Rozdział 2


Rozdział 2

Anime: Haikyuu

Paring: Tsukishima x Yamaguchi


P.S 
* - to Aiko ( czyli z punktu widzenia Yamaguchiego 
Puste - to ja ( czyli punkt widzenia Tsukishimy ) 



- Dobrze za 15 min przyniosę - 

Odpowiedziała młoda kobieta w marynarce i krótkiej spódniczce,zasunęła chustę i wyszła:

 - No to musimy poczekać –

Tsukishima uśmiechnął się i wrócił na miejsce.

-Nie ma sprawy -

 *Zaśmiał się cicho po czym spojrzał w górę. Zamyślił się na chwilę.
 "Ciekawe...czy Tsuki odwzajemniłby to...co czuję..."*
heh Blondyn cicho westchnął chyba nie wiedział co powiedzieć. No i zaczęła się niezręczna cisza, chyba każdy jej nienawidzi? Z jednej strony chcesz coś powiedzieć, a z drugiej boisz się powiedzieć   cokolwiek bo nie wiesz jaka będzie reakcja drugiej osoby.
 Heh ja już nie wiem co mam robić ~myśli  
*Ciemnowłosy westchnął cicho. Bolało go to, że chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego, że on sam za nim szaleje. Ale nie powiedział by mu o tym nigdy w życiu. Lepiej ranić samego siebie niże bliską sobie osobę. Tak bardzo kochał tego idiotę...*

-A-Ano Tsuki...O której jutro mamy zbiórkę...?

Mógł tak jeszcze długo się zastanawiać ale na szczęście Tadashi  zadał pytanie by przerwać tą niezręczną ciszę.
- Ychh o 5 rano mamy być w sali gimnastycznej –

Odpowiedział Tsukishima i spojrzał mu  prosto w oczy.  Zobaczył w nich smutek tylko nie wiedział dlaczego przecież jest szczęśliwy, a może tylko mu się wydaje...?
*Kiedy spostrzegł, że przyjaciel patrzy na niego z odrobinę zatroskanym wyrazem twarzy, uśmiechnął się szeroko*

-Dasz radę wstać? *Zaśmiał się*

 Z niewiadomych przyczyn zaśmiał się cicho. Jakoś mu tak się od razu lepiej zrobiło

- Ech nie wiem czy dam radę musisz mi pomóc –

Oczywiście blondyn wstał by bez problemu ale czy tego chciał no oczywiście, ze nie...

-W takim razie trzeba będzie zadzwonić! -

*Pokręcił głową, udając niedowierzanie, nie wytrzymał zbyt długo z poważnym wyrazem twarzy. Znowu cicho się zaśmiał*

- Nio Yama - chin pomóż mi noo –

Blondyn wymyślił plan i będzie się go trzymać, niech tylko złapie go za rękę…
*Ciemnowłosy  śmiejąc się zaczerpnął powietrza do płuc. Uspokoił się i spojrzał na przyjaciela z uśmiechnął się*

-Możesz na mnie liczyć! -

*Na twarzy malował mu się uśmiech, ale serce krzyczało i płakało. Uwielbiał przebywać z blondynem, ale im częściej spędzali ze sobą czas...Tym bardziej się od siebie oddalali...Niemożliwym było żeby kiedykolwiek mogli by żyć normalnie, gdyby on dowiedział się o uczuciach ciemnowłosego*

- Yamaaa - chinnn... –

Blondyn bardzo pragnął żeby Tadashi zrobił to o co jego prosił, gdyby tak się stało to może -  może i on by się odważył zrobić pierwszy krok ale czy się uda…
*Yamuguchi próbując powstrzymać się od płaczu uśmiechał się, jednak broda zaczął drgać*

-P-przepraszam, Tsukki ...ja pójdę już!-

*Krzyknął i wybiegł z Czajniczka. Zaraz po tym zaczął płakać. Serce...tak go bolała broda…


Jasnowłosy  nie wiedział co się stało, czy zrobił coś złego, czy go skrzywdził albo ktoś mu coś zrobił. Już było tak blisko, tak blisko właśnie już miał być element, w którym zacznie się coś dziać ale niestety już się tak nie stanie i znowu nie wyjawił swoich uczuć, znowu będzie musiał czekać kilka dni albo miesięcy albo nawet lat żeby odważyć się na dalszy krok. Blondyn nie bardzo wiedział co robić ale jakoś zrobiło mu się smutno. Oczywiście wybiegł z boksu i szybko krzyknął do kasjerki żeby zapakowała herbatę na wynos. Kobieta podała pudełko z herbatami, które zamówili. Teraz do niego dotarło, ze to pierwsza kłótnia  ich życiu i nie wiedział czy tak szybko się  pogodzą.
 Po  brodzie spłynęła mu jedna pojedyncza łza, musiał się spieszyć żeby go znaleźć.

Błagam że by gdzieś tu był ~myślał blondyn

*Yamaguchi biegł tak szybko jak tylko potrafił. Zatrzymał się dopiero, kiedy dostatecznie oddalił się od poprzedniego miejsca pobycia. Usiadł na jednej z ławeczek dalej płacząc. Było tak zimno...Śnieg zaczął mocno sypać, ograniczając widoczność. Ale nie obchodziło go to*

Tsukishima biegł tak szybko jak tylko mógł, żeby znaleźć  przyjaciela. Najpierw szukał w zaułkach to był jego pierwsza myśl, że może tam być, Ale nic nie znalazł oprócz śmietników i śpiących bezdomnych.

* Może będzie w domu * ~ Pomyślał przez chwilę blondyn.

 - Yama - chin gdzie jesteś - Powiedział cicho tak jakby sam do siebie. Przez chwilę zmierzał do jego domu ale zmienił kierunek coś mu podpowiadało żeby zobaczyć  jeszcze inne zaułki. Nie wiedział że jego pierwszy trop był dobry ponieważ droga do jego domu przebiegała przez park ale on wybrał inna drogę...
Zawsze pierwsza myśl jest najlepsza ale czasem człowiek wybiera druga bo może ta będzie lepsza ale zazwyczaj  tak nie jest.

*Ciemnowłosy otarł łzy. Chciał przestać w końcu płakać...Bo ile można..? Co noc płacze w poduszkę, a kiedy jest przy blondynie ledwo się od tego powstrzymuje...*

-Jak długo jeszcze...będę w stanie tak u-udawać...?

*Zapytał samego siebie po cichu. Po raz kolejny do oczu napłynęły mu łzy*

Cholera jasna gdzie on może być ~myślał blondyn.

Szukał wszędzie, naprawdę wszędzie. Już nie wiedział co robić i włożył ręce do kieszeni. Poczuł, że ma coś kwadratowego w kieszeni oczywiście był to telefon. Spróbował zadzwonić może odbierze może...miejmy taką nadzieje to jest jego ostatnia szansa... * Blondyn wyciąga telefon wybiera numer i dzwoni *

*Nagle usłyszał znajomy dźwięk. Dzwonił jego telefon. Spojrzał na wyświetlacz.*

- Tsukishima ...*Bał się odebrać jednak odruchowo...zrobił to*

Na wyświetlaczu pojawiło się zielone tło to znaczy, że odebrał. Chłopak nie mógł uwierzyć własnym oczom ale musiał się ocknąć.

- Yama-chin  gomen proszę jeśli zrobiłem coś złego lub coś ci się stało proszę odpowiedz błagam –

Na końcu jego wypowiedzi urywał mu się głos, chyba tak bardzo martwił się o niego, że nie był w stanie kontrolować swoich uczyć. Chwile później cicho łkał do słuchawki

*Tadashi słysząc drżący głos swojego przyjaciela, zaczął obwiniać się w myślach. Właściwie...po co on wtedy stamtąd wybiegł...?*

-T-Tsuki nic nie zrobiłeś...nie przepraszaj, p-proszę...

*Ponownie zaczął płakać, ale nie chciał aby jego przyjaciel to usłyszał.*

- Yam - chin nie płacz proszę, wracajmy do domu i obgadajmy całą sprawę proszę –
  
Blondyn starał się uspokoić, już miał dosyć wrażeń jak na dziś. Najchętniej co by zrobił to by go przytulił i poszedł spać. To są dwie rzeczy, których teraz marzy.

-...j-ja...sam później wrócę.. d-do jutra...-

*Szepnął i rozłączył się. Ta rozmowa, dobiła go jeszcze bardziej... przez  niego płakał...Nie chciał żeby tak było...Skulił się.*

No teraz to już chyba nic innego nie pozostało
 jak wrócić do domu.
Chyba będzie musiał zostawić tę rozmowę do jutra.
Tak do jutra ale czy będzie mieć siły. Blondyn chciał jak najszybciej wrócić do domu i położyć się spać. 
Musiał biec, ponieważ jeszcze go zobaczył ktoś z drużyny i wtedy jeszcze tego mu będzie brakowało. Kilka minut później przebiegał obok domu Yama - china, już miał biec dalej gdy przypomniał sobie, że ma herbatę od niego w końcu to właśnie on miał spróbować herbaty.
 Powolnym krokiem zbliżył się do drzwi ale nie zapukał nie miał odwagi żeby zobaczył go ktokolwiek więc zostawił herbatę i ciastko pudełku przed drzwiami. 
Jak najszybciej ulotnił się z stąd i pobiegł w stronę domu.

*Czarnowłosy po około dwóch godzinach...w końcu postanowił wrócić do domu. Miał niedaleko. Przed drzwiami zauważył pudełko. Podniósł je. Poczuł miły zapach.
Czyżby herbata...? 
tylko on by to …przyniósł...prawda..? Zamyślił się.
 Wszedł do domu. Ściągnął buty, kurtkę i szalik po czym ruszył do kuchni. Podgrzał herbatę, po czym ruszył z pudełkiem do swojego pokoju. Usiadł na łóżku, a herbatę i ciasteczko położył na szafce nocnej*

-Tsukki...*Szepnął cichutko.

Napił się odrobinę gorącego napoju. Był...przepyszny...Później otworzył ciasteczko z wróżbą. Najpierw oczywiście zjadł wypiek. Dopiero później, przeczytał wróżbę.*

-"Lepiej o siebie dbaj, inaczej źle się to dla Ciebie skończy"....dziwne...Nie rozumiem tej wróżby...

No to tak się kończy dzisiejszy dzień tak, no cóż mogło być lepiej ~myślał blondyn.
Szybko szedł do domu na szczęście to już niedaleko więc nareszcie będę mógł się położyć.
Skręcił w prawo i zobaczył swój drewniany domek, mieszkał z ojcem zbytnio za nim przepadał ale co ma poradzić. 
O tej godzinie powinien być w pracy więc ma chatę wolną.
Jego tata pracował w biurze więc czasem zdarzało mu się zostać po godzinach ale za to przynosił niezłą sumę pieniędzy. Zazwyczaj gdy przynosił wypłatę to chował ją do skrzynki pod jego łóżkiem. Na szczęście nie liczył ich bo gdyby tak było to troszkę by się zdenerwował. Jego syn zabierał wtedy kiedy chciał, a on tego nie zauważał przynajmniej tyle miał pożytku z swojego rodziciela.
 Otworzył drzwi, zdjął buty i kurtkę. Wszedł po schodach do kuchni i zaparzył herbatę, nalał do filiżanki i upił z niej łyk. Jak to herbata z czajniczka była przepyszna, miała posmak  marakui i ananasów no może nutkę melisy. 
Trochę się znał  no bo przychodził tam od dziecka.
 W końcu nadszedł czas na ciastko, odwinął je i zobaczył napis ,,Nie bój się pokazać siebie" 
Rozumiał ten przekaz aż zbyt dobrze, ale myśleć o tym będzie dopiero jutro. Już nie miał sił na nic więc poszedł się odświeżyć i położył się spać.

*Zaraz po wypiciu herbaty szybko poszedł się umyć.  Przebrał się w piżamę i położył do łóżka.
Sam nie wiedział kiedy, zwyczajnie zasnął. Niestety, spokojna noc raczej nie była mu pisana. Obudził się około północy. Było mu tak niedobrze...Szybko pobiegł do łazienki. Zwymiotował. Kiedy zrobiło mu się odrobinkę lepiej opłukał miskę, po czym zabrał ją ze sobą do pokoju.
Myślał, że to było jednorazowe, jednak już kilka minut później ponownie zwymiotował.
....Zapowiadała się ciężka noc...*

-B-boli...*Wzrok miał jakby nieobecny...pusty...Miał już dość.  To potrafiło nieźle wykończyć*

No tak niby położył  się spać ale oczywiście nie na długo.
Obudził się tak około drugiej w nocy. Nie było sensu spać bo  za niedługo jest  zbiórka.
Nic innego mu nie zostało jak obczaić internety.  Oczywiście najpierw facebook ale zabrakło mu czegoś mianowicie muzyki więc wziął słuchawki i włączył swój ulubiony kawałek AC/DC - Thunderstruck,  zastanawiał się z kim mógłby popisać, dużego wyboru to on nie miał ale zobaczył ta zieloną kropkę, która najbardziej chciał czyli Yama - chin jest online Napisał do niego:

== Też  nie możesz spać?  ==

*Yamaguchi ledwo trzymał się na nogach. Co chwilę wymiotował i chodził opłukiwać miskę. Raz o mało co nie zemdlał wchodząc po schodach.  
Nagle usłyszał jakiś dziwny dźwięk.
 No tak...nie wyłączył internetu w telefonie...Wziął przedmiot do ręki. Tsuki napisał...  :

 === Tak...ale., zaraz zacznę się przygotowywać do 
zbiórki.. === *Odpisał*

Chwilę mu to zajęło zanim przeczytał wiadomość ale trochę to było dziwne, że pakuje się 3 godziny przed zbiórką.
Po nim się tego można nie spodziewać. To raczej byłoby podobne bardziej do blondyna niż do niego... :

=== Tylko niczego nie zapomnij === *Napisał*

*Uśmiechnął się lekko, po czym znowu zebrało mu się na wymioty. Nie miał już czego zbytnio zwracać...Dlatego za każdym razem upijał łyczek wody ze szklanki* :

===Nie zapomnę, nie martw się ^^===  *Napisał,
 a chwilę później stracił przytomność*

Znając go na pewno coś zapomni. Na samą myśl pakującego się chłopaka, blondyn lekko uniósł kąciki ust w górę. Nie miał za bardzo co robić więc zabrał się za dopakowanie swojej torby podręcznej. Nie zajęło mu to długo więc postanowił szybkim krokiem pójść po Tadashiego. Głośno zapukał w drzwi ale nie usłyszał odpowiedzi, trochę go to zaniepokoiło ale dalej stał pod domem.

*Obudziło go pukanie do drzwi. Przestraszył się kiedy zobaczył która jest godzina. Zerwał się na równe nogi. Zachwiał się. Było mu słabo...Ale szybko ubrał się i zszedł z walizką na dół. Otworzył drzwi.*

-W-wchodź Tsuki, nałożę jeszcze buty i możemy iść -

Gdy blondyn poczekał tak jakieś 10 minut nareszcie mu otworzył.
Z jednej z strony się cieszył ale z drugiej prawie dostał zawału. Yamguchi wyglądał jak siedem nieszczęść jego blada skóra, podkrążone oczy i  na dodatek jeszcze chyba spał na podłodze tak to wyglądało.

 - Boże Yama - chin co ci sie stało –

-Hm? Nic mi się nie stało... - 

*Zaśmiał się cicho na siłę. Wciąż było mu słabo, ale nie chciał tego pokazać. *Szybko nałożył buty, chwycił walizkę i wyszedł z domu*

-Chodź Tsuki! Bo się spóźnimy!

Zdenerwowało to blondyna że przyjaciel  unika odpowiedzi jak on mógł tak po prostu powiedzieć że nie się nie stało przecież nie był ślepy

- Przecież widzę, że coś jest nie tak –Powiedział dość ostrym tonem  miał nadzieje że powie mu prawdę.

-Ale naprawdę nic...!- 

*Spojrzał na przyjaciela i pokręcił głową. Nie spodziewał się, że ten coś zauważy...*

-No chodź! Bo jak się spóźnimy!

Blondyn tak łatwo nie odpuści już wołał się spóźnić niż nie wiedzieć co mu się stało. Przecież i tak bez nich nie pojadą.

 - TY CHYBA ŻARTUJESZ , powiesz mi co się stało czy nie - Teraz to już był naprawdę zdenerwowany chyba pierwszy raz w życiu

-T-Tsuki...p-proszę nie krzycz...-

*Zrobiło mu się jeszcze bardziej słabo. Nie lubił kiedy unosił na niego głos. Obraz zamazał się odrobinę. Brzuch zaczął boleć, podobnie głowa*
Gdy Yama - chin stracił równowagę na chwilę, blondyn złapał go. Może trochę przesadził ale jak inna osoba postawiła by się w jego sytuacji.

- Jejku przepraszam ale no nic mi nie chcesz powiedzieć to przecież nie będę patrzył jak cierpisz  - Powiedział  już o wiele niższym tonem żeby go nie przestraszyć.

*Tadashi’emu  zakręciło się w głowie. Dostał drgawek, zaczął się trząść. Nie wiedział co się dzieje. Nie kontaktował*


Kei tak się  wystraszył, że nie wiedział co ma zrobić, ale chwile potem położył delikatnie „ciało” na ziemi. Blondyn zaczął się cały trząść ciężko było mu zachować trzeźwy umysł,w takiej sytuacji ale postanowił się  uspokoić i wezwać pogotowie, a później zadzwonić do trenera. Tylko miał nadzieje, że nie będą ich obwiniać o wyjazd. Po kilku minutach przyjechała karetka wzięła go na nosze i zaniosła do karetki. Przez ten cały czas blondyn zaczął płakać nie trudno mu się dziwić. Może trochę za bardzo się przejmuje w końcu jest w dobrych rękach ale po części to był a też jego wina… Gdyby tylko nie krzyczał ale teraz to już nie istotne…


 ~~~ KONIEC ROZDZIAŁU 2 ~~~


No to tak wróciłam w końcu postanowiłma coś dodac i no dodałam oto 2 rozdział.
No troszkę tu was mało nie ukrywam…
Chciałabym, żeby to się zmienilo… tak wiem, że szkoła itd.
Nie ma czasu, chęci, trzeba się uczyć ale no jakbyście chociaż napisali nwm. Super notka czy czekam na next to było by batdzo miło.

PAMIĘTAJ!!!
To przecież zajmuję jakies 2 minuty oczywiście jak już przeczytasz rozdział xD

No to tak byłam w Niem. Oczywiście Temari nie umie po niemiecku >,< Jak ja nienawidzę tego języka
I mam…………POCKY znaczy u nich to się nazywa MICADO ale to nie istotne *O*

PACZAJCIE!